Kobalt, lazur, cyjan, błękit. Choć tak od siebie różne, wszystkie mają coś wspólnego. Spokój. Nie bez powodu oficjalna nazwa popularnego odcienia to Serenity. Zamknij oczy. Wyobraź sobie, że jesteś w miejscu, gdzie nie trapią cię żadne problemy. Nie ma pracy, nie ma ponaglających obowiązków, nie ma długo. Jest cicho, przyjemnie, dokładnie tak jak chcesz. Co widzisz? Ocean? Być może. Ja widzę ocean i spokojny szum fal. A może jesteś w górach? Spójrz na niebo. Dam sobie obciąć rękę, że jest bezchmurne. Bezchmurne, niebieskie i spokojne! Barwa, choć zimna, niesie za sobą ciepłe odczucia. Dlaczego więc nie mieć przy sobie małej oazy spokoju?
Spójrzcie choćby na autorów ODstresOWNIKa. Myślicie, że wybór koloru okładki był przypadkowy? Na pewno nie. Już samo patrzenie na nią pozwala mi odetchnąć, dlatego bez przerwy leży na biurku. Widzę ją od razu, gdy wstanę. Widzę, gdy tylko wrócę z pracy. Widzę, gdy się zdenerwuję. Jest zawsze tam, gdzie go potrzebuję. Uspokaja.
Podobnie zegarek. Choć nie noszę go 24/7, specjalnie wybrałam taki kolor. Wyróżnia się. Przyciąga uwagę. Działa kojąco na nerwy. Przykład mogę podać ci nawet z wczoraj. Praca 9-19. Dzień przed otwarciem księgarni. Urwanie głowy. I choć mentalnie czułam, że jestem tam od świtu do nocy, choć nie mogłam ustać na nogach, zegarek pomagał mi przetrwać. Widziałam, że czas jednak płynie. Że nie zatrzymał się, a ja nie tkwię w bezczasowej pętli ciężkiej harówki. Sygnalizował, że zaraz wyjdę. Uspokajał.
Wreszcie makijaż. Ja w tym sezonie stawiam na oczy i paznokcie. Twarz ma przyciągać, ale też bez przesady. Jeśli więc tusz, to nie niebieski eyeliner. Jeśli kolorowy liner, to czarny tusz. Bez szaleństw, bez przepychu. Subtelnie. A paznokcie? Ich malowanie od dawna kojarzy mi się z wyciszeniem. Dobry manicure wymaga skupienia. Dobry kolor ściąga uwagę na dłonie. Dlaczego więc nie zaserwować obserwatorom czegoś, dla odmiany, nie wściekłego? Możliwości jest tyle, że właściwie możesz codziennie zmieniać odcień i wciąż pozostać w skali kolorów niebieskich. Bajka!
A moda? Tu błękity również królują. Jak jednak wybrać odpowiednie odcienie? Ubrać się tak, by nie wyglądać jak marna próba bycia smerfem? Zajrzycie na Instagram Marty, która ostatnio nosi błękity w różnej postaci. Czy to paski, czy torebka, zawsze coś jej towarzyszy. Kopalnia modowych inspiracji na zawołanie. Ja już wiem po co idę na zakupy w sobotę! :)
A czy wy dałyście się porwać modą na modne kolory? Macie swoich faworytów? Jak przemycacie ich do swojego życia? Stawiacie na detale, czy może total look? Zapraszam do dyskusji w komentarzach, a ja tymczasem uciekam do pracy. Do usłyszenia w poniedziałek! Xx




Niebieski to mój ulubiony kolor :)
OdpowiedzUsuń