Czas podsumować kolejny tydzień życia. Choć praca i szkoła wyssały ze mnie ostatnią energię, nie poddałam się. Zamiast narzekać, wykorzystywałam każdą chwilę na rozwój. Efekty na prawdę cieszą, a pozytywna energia nie przestaje napływać. Nie straszna mi nawet opuchnięta noga! Pracuję, działam, czuję moc. Chcecie troszkę? Podzielę się!
Co daje szczęście? Mówią, że wiele rzeczy. Ja powoli odnajduję swoje i zaczynam wierzyć, że szczęście faktycznie istnieje! Czuję, że powtarzam to co tydzień, ale fotografia zaskakuje mnie z dnia na dzień, a moja miłość do aparatu rośnie w zastraszającym tempie. Sobota niczym nie różniła się więc od wyobrażeń idealnie spędzonego weekendu. Były zdjęcia, był czas z przyjaciółką, była natura i kupa śmiechu. Cudownie!

Zacznijmy jednak od tej opuchniętej nogi, bo nigdy wcześniej nie miałam podobnego wypadku (przynajmniej nie pamiętam, by takowy się zdarzył). Od dziecka nie znosiłam trawy i wszelkiego robactwa, które się w niej czai. W weekend poniosło mnie jednak. Ciepły poranek, rosa na trawie, kocyk, woda i przyjaciółka. Czego chcieć więcej! Taka okazja, by pobyć z naturą. Spacerowałam więc na boso. Chwila nieuwagi, utrata równowagi i trach - stanęłam na pszczołę. Bestia postanowiła się "odgryźć" i sprawiła mi brak widocznej kostki na następne kilka dni. No cóż, przecież mały owad nie zniszczy mi planów!
A teraz to, na co pewnie czekacie. Zdjęcia. Przecież nie stanęłabym w tej trawie, gdyby nie artystyczny zawrót głowy. Choć na efekty sesji musicie jeszcze poczekać (zaglądajcie na stylowyslowotok.pl), mam dla was coś równie dobrego. Jak często zdarza się, że to ja stoję przed obiektywem? No właśnie. Łatwo nie było, ale czarodziejka Marta wie, co robi. Dzięki raz jeszcze!
Nie mogę jednak ograniczyć wpisu do fotografii, bo to nie wszystko. Sobota i niedziela to walka z technologią. Są części internetu, których totalnie nie rozumiem. Rzeczy, przy których html wydaje się być prosty i głupkoodporny. Chciałabym się męczyć teraz z html. Na efekty musicie jeszcze chwilę poczekać, ale myślę, że warto. Wzbudziłam ciekawość? Super. O to chodziło :)
Na deser zostawiam... Deser. Linki do kilku ciekawych wpisów minionego tygodnia, które potencjalnie dadzą wam zajęcie w oczekiwaniu na środę.
* Potencjalnie najlepszy krem BB
* Arbuzowe Love
* Minimalistyczne podejście do kolorów Pantone: Serenity
* Mini,midi,maxi - kilka słów o długości spódnicy prosto od Marty.
A jak minął wasz weekend? Aktywnie, leniwie, a może pracująco? Dajcie znać w komentarzach i nie zapomnijcie, że możecie mnie śledzić w mediach społecznościowych (linki na górze strony), jeśli chcecie być na bieżąco z wszystkimi wydarzeniami. Tymczasem życzę znośnego poniedziałku i do usłyszenia! Xx




Też mnie poniosło w ostatni weekend, postanowiłam poleżeć w nocy na trawie w deszczu. I teraz płacę za to katarem :P Na pszczołę też kiedyś nadepnęłam i ukąsiła mnie w małego palca, ale to był ból!
OdpowiedzUsuńOjej, to współczuję :) Leżenia na trawie też nie polecam, zawsze wybieram koce :)
UsuńOgromna radość widzieć Cię taką szczęśliwą :) i miło mi, że mogę się do tego przyczyniać. Zdjęcia wyszły jak zwykle pięknie i kibicuję Ci, żebyś po przeczytaniu mojego tekstu, rozpoczęła odkładanie na naprawdę zajebisty aparat :D. Mój tydzień był intensywny i pełny stresu. Podejmowanie właściwych decyzji często jest nie lada wyzwaniem. Na szczęście wyszłam na prostą, a nawet jest się z czego cieszyć :). Oby więcej takich cudownych dni!!
OdpowiedzUsuńOby, oby. Na aparat już zaczynam odkładać, ale wiesz jak to jest z odkładaniem. Mam jednak nadzieję, że coś się w niedalekiej przyszłości skombinuje. Dobry sprzęt zdecydowanie urozmaicił by możliwości :)
UsuńAle jesteś śliczna :-) Więcej outfitów na blogu! Masz co pokazać :-)
OdpowiedzUsuńMi szczęście daje fotografia i blog zdecydowanie <3
OdpowiedzUsuńale jakoś ostatnio mam mało czasu na to bo dużo pracuje :C
-Mój blog-